Cień na ulicy Dietla: Historia, która zmieniła wszystko

– Szybciej, Bartek, bo Magda już czeka! – ponaglała mnie Ola, ściskając moją dłoń mocniej niż zwykle. Było chłodno, choć to był maj. Krakowskie powietrze pachniało deszczem i czymś jeszcze – czymś nieuchwytnym, co sprawiało, że czułem się niespokojny.

Szliśmy Dietla, mijając stare kamienice, których okna świeciły się ciepłym światłem. Byliśmy studentami – ja na polonistyce, Ola na psychologii. Cztery lata temu świat wydawał się prosty: egzaminy, imprezy, plany na przyszłość. Tamtego wieczoru wszystko miało się zmienić.

– Znowu się zamyśliłeś – Ola szturchnęła mnie łokciem. – O czym myślisz?

– O niczym ważnym – skłamałem. W rzeczywistości myślałem o tym, jak bardzo nie chcę kończyć studiów i wracać do rodzinnego domu w Tarnowie. Bałem się dorosłości.

Na rogu ulicy zatrzymaliśmy się. Magda mieszkała dosłownie jeden blok dalej. Widziałem już jej sylwetkę pod latarnią – machała do nas energicznie.

– Hej! – zawołała. – Już myślałam, że się rozmyśliliście!

Ruszyliśmy w jej stronę. Wtedy usłyszałem krzyk. Krótki, urwany, jakby ktoś nagle stracił oddech. Z ciemności wyłoniły się dwie postacie – młodzi chłopacy, może niewiele starsi od nas. Jeden z nich miał kaptur głęboko naciągnięty na głowę.

– Dawaj portfel! – wrzasnął ten w kapturze, podbiegając do Magdy.

Ola pisnęła i cofnęła się za mnie. Magda stała jak sparaliżowana. Wszystko działo się szybko: szarpanina, przekleństwa, błysk noża w świetle latarni. Próbowałem coś zrobić – krzyknąłem, rzuciłem się w stronę napastnika. Poczułem ból w ramieniu i upadłem na chodnik.

Kiedy podniosłem głowę, zobaczyłem Magdę leżącą bez ruchu. Krew rozlewała się pod jej ciałem jak ciemna plama na bruku. Ola krzyczała, a napastnicy uciekli w głąb uliczki.

Potem wszystko było jak przez mgłę: syreny karetek, policja, pytania zadawane przez obcych ludzi. Siedziałem na krawężniku z zakrwawioną koszulą i patrzyłem na Olę, która trzęsła się cała i nie mogła przestać płakać.

Magda nie przeżyła tej nocy.

Przez kolejne tygodnie żyliśmy jak w koszmarze. Ola obwiniała siebie – że to ona zaproponowała spotkanie tak późno. Ja obwiniałem siebie – że nie potrafiłem ochronić przyjaciółki. Rodzice Magdy nie chcieli nas widzieć. Na pogrzebie patrzyli na mnie z nienawiścią.

– Gdybyście nie przyszli… Gdybyś był bardziej męski… – usłyszałem od ojca Magdy.

Nie spałem nocami. Każdy dźwięk na klatce schodowej sprawiał, że serce waliło mi jak oszalałe. Ola zamknęła się w sobie. Przestaliśmy rozmawiać o przyszłości. Każda rozmowa kończyła się łzami albo kłótnią.

– Nie mogę już tu mieszkać – powiedziała pewnego dnia Ola i spakowała walizkę. Wyjechała do rodziców pod Wrocławiem. Zostawiła mi tylko kartkę: „Przepraszam, nie umiem już być szczęśliwa”.

Zostałem sam w pustym mieszkaniu na Dietla. Próbowałem wrócić do normalności: chodziłem na zajęcia, spotykałem się ze znajomymi z roku. Ale wszyscy patrzyli na mnie inaczej – jakby bali się zadawać pytania.

Najgorsze były wieczory. Siedziałem przy oknie i patrzyłem na ulicę, gdzie wszystko się wydarzyło. Czasem wydawało mi się, że słyszę głos Magdy albo śmiech Oli dobiegający z klatki schodowej.

Po kilku miesiącach zadzwoniła do mnie mama:

– Bartek, musisz wrócić do domu. Tata jest chory, potrzebujemy cię.

Wróciłem do Tarnowa z poczuciem porażki i winy. Ojciec patrzył na mnie z wyrzutem:

– Po co ci te studia? Niczego cię nie nauczyły…

Nie potrafiłem mu odpowiedzieć. Czułem się pusty w środku.

Minął rok zanim odważyłem się wrócić do Krakowa. Poszedłem pod kamienicę Magdy – ktoś inny już tam mieszkał. Na murze widniał wyblakły napis: „Pamiętamy”.

Ola nigdy do mnie nie wróciła. Widziałem ją raz przypadkiem na dworcu – była z kimś innym, wyglądała spokojnie. Chciałem podejść, ale zabrakło mi odwagi.

Dziś mijają cztery lata od tamtej nocy. Pracuję w bibliotece uniwersyteckiej i codziennie przechodzę obok miejsca tragedii. Czasem zatrzymuję się na chwilę i pytam sam siebie: czy mogłem zrobić coś inaczej? Czy jeden moment naprawdę może zmienić całe życie?

Może każdy z nas nosi w sobie taką noc – noc, która nigdy nie pozwoli zapomnieć? Jak żyć dalej ze świadomością, że nie zawsze jesteśmy w stanie ochronić tych, których kochamy?