Zdrada, która rozdarła moją rodzinę – czy można wybaczyć, gdy wszystko się wali?
– Mamo, dlaczego tata nie wraca do domu? – zapytała Zosia, patrząc na mnie wielkimi, zaszklonymi oczami. Stałam w kuchni, ściskając kubek z zimną już herbatą, i czułam, jak serce rozdziera mi się na pół. W tej chwili nie byłam w stanie odpowiedzieć. Jak powiedzieć siedmioletniej córce, że jej tata wybrał inną kobietę?
Jeszcze tydzień temu byłam pewna, że nasze życie jest zwyczajne, może nawet szczęśliwe. Michał wracał późno z pracy, ale tłumaczył się projektami i szefem, który zawsze czegoś chciał na ostatnią chwilę. Ja zajmowałam się domem i dziećmi – Zosią i czteroletnim Antkiem. Nasze życie toczyło się wokół codziennych spraw: obiady, pranie, przedszkole, zakupy w Biedronce. Czasem narzekałam na rutynę, ale nigdy nie sądziłam, że ta rutyna może się tak brutalnie skończyć.
Wszystko zaczęło się od telefonu. Była sobota wieczór, dzieci już spały. Michał wyszedł niby tylko po papierosy do Żabki. Czekałam na niego godzinę, potem dwie. W końcu zadzwoniłam. Odebrała kobieta. Jej głos był spokojny, wręcz zimny.
– Michał jest pod prysznicem. Oddzwoni później – powiedziała i rozłączyła się.
Poczułam, jak świat mi się wali. Próbowałam sobie tłumaczyć: może to pomyłka? Może koleżanka z pracy? Ale serce już wiedziało prawdę.
Kiedy Michał wrócił nad ranem, nie patrzył mi w oczy. Usiadł na brzegu łóżka i powiedział tylko:
– Musimy porozmawiać.
Nie pamiętam dokładnie tej rozmowy. Pamiętam tylko ból i łzy. Michał przyznał się do romansu z koleżanką z pracy – Martą. Powiedział, że nie wie, co dalej, że musi „poukładać sobie w głowie”. Zostawił mnie z dziećmi i wyszedł.
Przez pierwsze dni funkcjonowałam jak automat. Zosia płakała w nocy, Antek pytał o tatę. Moja mama przyjechała z drugiego końca miasta, żeby mi pomóc. Siedziałyśmy razem w kuchni.
– Musisz być silna dla dzieci – powtarzała mi.
Ale jak być silną, kiedy wszystko się rozpada?
W pracy udawałam, że wszystko jest w porządku. Koleżanki pytały:
– Coś taka blada? Dzieci chore?
Nie miałam siły tłumaczyć. W końcu wybuchłam przed Kasią z działu kadr.
– Michał mnie zdradził – powiedziałam przez łzy.
Kasia przytuliła mnie mocno.
– Wiesz co? Nie jesteś sama. Mój były zrobił to samo. Przeszłam przez piekło, ale wyszłam na prostą.
Jej słowa dały mi trochę otuchy. Ale potem przyszły kolejne problemy: pieniądze. Michał przestał przesyłać pieniądze na konto. Musiałam prosić go o każdą złotówkę na dzieci.
– Nie przesadzaj, przecież masz pracę – odburknął przez telefon.
Czułam się upokorzona. Zaczęłam szukać dodatkowej pracy – sprzątałam u sąsiadki, szyłam ubrania na zamówienie przez OLX.
Najgorsze były święta. Dzieci pytały o tatę przy stole wigilijnym.
– Tata jest zajęty – kłamałam.
A potem zobaczyłam zdjęcia Michała i Marty na Facebooku – uśmiechnięci pod choinką, z podpisem „Nowy początek”.
Wtedy coś we mnie pękło. Przestałam płakać. Zaczęłam walczyć o siebie i dzieci.
Zgłosiłam sprawę do sądu o alimenty. Michał był wściekły.
– Chcesz mnie zrujnować?!
– Chcę tylko sprawiedliwości – odpowiedziałam spokojnie.
W sądzie spotkaliśmy się twarzą w twarz. Michał patrzył na mnie z wyrzutem.
– Po co to wszystko? Nie możesz po prostu odpuścić?
– Nie mogę odpuścić dzieciom ojca i bezpieczeństwa – odpowiedziałam.
Po rozprawie długo siedziałam na ławce przed sądem. Przysiadła się do mnie starsza kobieta.
– Pani też po rozwodzie? – zapytała.
Pokiwałam głową.
– Wie pani, ja też myślałam, że świat mi się skończył. Ale potem zaczęłam żyć dla siebie. I wie pani co? Teraz jestem szczęśliwa jak nigdy wcześniej.
Te słowa zapadły mi w pamięć.
Minął rok od tamtej nocy. Nadal boli, gdy widzę Michała z Martą na ulicy albo gdy dzieci pytają o tatę. Ale nauczyłam się żyć na nowo. Mam swoje małe radości: wieczory z książką, spacery z dziećmi po parku Skaryszewskim, kawę z mamą na balkonie.
Czasem zastanawiam się: czy mogłam coś zrobić inaczej? Czy powinnam była walczyć o Michała? Czy można wybaczyć taką zdradę?
A może najważniejsze to nauczyć się kochać siebie i nie pozwolić nikomu więcej siebie zranić?
Co wy byście zrobili na moim miejscu? Czy można jeszcze zaufać po takim ciosie?