Dziennik Kacpra: Tajemnica, która złamała mi serce
Znowu to samo. Siedzę na schodach, ściskając w dłoni kij do hokeja, a zza zamkniętych drzwi salonu dobiegają do mnie stłumione głosy rodziców. Słyszę tylko pojedyncze słowa: „nie możemy mu powiedzieć”, „jeszcze nie teraz”, „to dla jego dobra”. Serce wali mi jak oszalałe. Mam jedenaście lat, jasnoniebieskie oczy i wiecznie rozczochrane włosy, które mama codziennie rano próbuje okiełznać. Ale dziś nie myślę o włosach ani o podwórkowym hokeju z chłopakami. Dziś myślę tylko o tym, co takiego przede mną ukrywają.
Ostatnio wszystko się zmieniło. Tata wraca później z pracy, a kiedy wchodzę do kuchni, mama szybko chowa jakieś papiery do szuflady i uśmiecha się sztucznie. „Kacperku, idź się pobawić”, mówi, ale w jej głosie czuję napięcie. Nawet mój młodszy brat, Staś, wydaje się bardziej cichy niż zwykle. Zaczynam podejrzewać, że coś jest nie tak. Może tata stracił pracę? Może się przeprowadzimy? Albo… może rodzice się rozwodzą? Ta myśl ściga mnie jak cień.
Wczoraj postanowiłem działać. Schowałem się za firanką w salonie, kiedy rodzice rozmawiali. Usłyszałem tylko urywki: „musimy mu powiedzieć”, „nie chcę go ranić”, „to nasza odpowiedzialność”. Potem mama zaczęła płakać. Nigdy wcześniej nie widziałem jej łez. Poczułem się jakby ktoś ścisnął mi gardło.
Wieczorem leżałem w łóżku i nie mogłem zasnąć. Wpatrywałem się w sufit i próbowałem sobie wyobrazić najgorsze scenariusze. Może jestem poważnie chory? Może to ja jestem powodem ich smutku? W głowie miałem tysiące pytań, ale żadnej odpowiedzi.
Dziś rano postanowiłem zapytać wprost. Zszedłem na dół, gdzie mama siedziała przy stole z kubkiem herbaty. Wyglądała na zmęczoną i starszą niż zwykle.
– Mamo – zacząłem niepewnie – czy coś się stało?
Spojrzała na mnie zaskoczona, a potem odwróciła wzrok.
– Dlaczego pytasz?
– Bo… bo ostatnio jesteście jacyś inni. Tata jest smutny, ty płaczesz… Czy coś się dzieje?
Mama przez chwilę milczała. Widziałem, jak jej dłonie drżą.
– Kacperku… są rzeczy, których jeszcze nie rozumiesz – powiedziała cicho.
– Ale ja chcę wiedzieć! – wybuchłem. – Nie chcę być już dzieckiem, które nic nie wie!
Wtedy wszedł tata. Spojrzał na nas oboje i westchnął ciężko.
– Może już czas – powiedział do mamy.
Usiedliśmy razem przy stole. Czułem, jak serce podchodzi mi do gardła.
– Kacper – zaczął tata – musimy ci coś powiedzieć. To nie jest łatwe ani dla nas, ani dla ciebie.
Mama ścisnęła moją dłoń.
– Pamiętasz ciocię Anię? – zapytała.
Kiwnąłem głową. Ciocia Ania mieszkała w Krakowie i zawsze przywoziła mi czekoladki.
– Ciocia Ania była bardzo chora – kontynuowała mama – i… niedawno zmarła.
Poczułem, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody.
– Ale… dlaczego mi nie powiedzieliście?!
Mama zaczęła płakać. Tata objął ją ramieniem.
– Nie chcieliśmy cię martwić przed egzaminami w szkole – tłumaczył tata. – Baliśmy się, że to będzie dla ciebie za dużo.
Wstałem gwałtownie od stołu.
– Ale ja mam prawo wiedzieć! – krzyknąłem przez łzy. – Jestem częścią tej rodziny!
Wybiegłem z domu na podwórko. Usiadłem na huśtawce i zacząłem płakać tak mocno, jak jeszcze nigdy w życiu. Czułem się zdradzony, oszukany i samotny. Dlaczego dorośli zawsze myślą, że dzieci nic nie rozumieją? Dlaczego uważają, że lepiej nas chronić przed prawdą?
Przez kilka dni unikałem rozmów z rodzicami. Chodziłem do szkoły jak cień samego siebie. Koledzy pytali, czy wszystko w porządku, ale nie potrafiłem im odpowiedzieć. Wieczorami pisałem w swoim dzienniku:
„Dorośli kłamią. Nawet jeśli mówią, że to dla naszego dobra.”
Pewnego dnia mama przyszła do mojego pokoju i usiadła obok mnie na łóżku.
– Kacperku… przepraszam cię – powiedziała cicho. – Chcieliśmy cię ochronić, ale widzę, że to był błąd. Jesteś już duży i masz prawo znać prawdę.
Spojrzałem na nią przez łzy.
– Nie chcę już żadnych tajemnic – wyszeptałem.
Przytuliła mnie mocno i długo siedzieliśmy tak w milczeniu.
Od tamtej pory rodzice starają się ze mną rozmawiać otwarcie o wszystkim. Ale ja już wiem, że czasem prawda boli bardziej niż kłamstwo. I że dorastanie to nie tylko przygody na podwórku i wygrane mecze hokeja, ale też łzy i rozczarowania.
Czasem zastanawiam się: czy lepiej znać całą prawdę od razu, nawet jeśli boli? Czy może lepiej żyć w słodkiej nieświadomości jeszcze przez chwilę? Co wy byście wybrali?