„Nie Zasadzę Za Dużo. Wiem, że Mnie Nie Opuścisz. Twoje Sumienie Nie Pozwoli Ci Być Leniwym”

Był ciepły sobotni poranek na przedmieściach Warszawy. Słońce dopiero zaczynało wschodzić, rzucając złocisty blask na równo ustawione domy i ich zadbane trawniki. Anna stała przy kuchennym oknie, popijając kawę i obserwując swojego męża, Piotra, jak przygotowuje podwórko do kolejnego dnia ciężkiej pracy.

Piotr zawsze pasjonował się ogrodnictwem. Wierzył w wartość uprawiania własnej żywności, w satysfakcję z jedzenia warzyw, które pielęgnował od nasion aż po zbiór. Ale Anna nie podzielała jego entuzjazmu. Widziała podwórko jako miejsce do relaksu, a nie do wyczerpującej pracy.

„Piotrze, dlaczego upierasz się, żeby tyle sadzić?” zapytała Anna, wychodząc na taras. „Moglibyśmy po prostu posiać trawę i cieszyć się weekendami. Nie potrzebujemy warzywnika.”

Piotr spojrzał na nią znad swojej pracy, ocierając pot z czoła. „Anno, wiesz, jak bardzo kocham ogrodnictwo. To nie tylko o jedzenie chodzi; to o proces, o połączenie z ziemią.”

„Ale to tyle pracy,” protestowała Anna. „I to nie tak, że musimy uprawiać własne jedzenie. Możemy kupić wszystko, czego potrzebujemy w sklepie.”

Piotr westchnął. „To nie chodzi o potrzebę, Anno. Chodzi o robienie czegoś znaczącego, czegoś, co daje mi poczucie spełnienia.”

Anna pokręciła głową. „Po prostu tego nie rozumiem. Zawsze tu jesteś, pracujesz tak ciężko. I po co? Dla kilku pomidorów i ogórków?”

Piotr nie odpowiedział. Wiedział, że Anna nigdy nie zrozumie jego pasji do ogrodnictwa. Ale nie mógł z tego zrezygnować. To była część tego, kim był.

W miarę upływu tygodni Piotr nadal niestrudzenie pracował w ogrodzie. Sadził rzędy pomidorów, ogórków, papryki i fasoli. Spędzał godziny na pielenie, podlewanie i pielęgnowanie swoich roślin. A gdy ogród zaczął kwitnąć, czuł głęboką satysfakcję.

Ale frustracja Anny rosła. Czuła się zaniedbana, jakby Piotrowi bardziej zależało na jego ogrodzie niż na niej. Próbowała z nim o tym porozmawiać, ale zawsze zbywał jej obawy.

Pewnego wieczoru, po szczególnie długim dniu w ogrodzie, Piotr wszedł do domu i zobaczył Annę siedzącą przy kuchennym stole, z twarzą pełną zmartwień.

„Piotrze, musimy porozmawiać,” powiedziała cicho.

Piotr usiadł naprzeciwko niej. „Co się stało?”

„Nie mogę już tego dłużej znosić,” powiedziała Anna drżącym głosem. „Nie mogę patrzeć, jak wykańczasz się w tym ogrodzie. To nas rozdziela.”

Serce Piotra zamarło. Zawsze wiedział, że jego pasja do ogrodnictwa była źródłem napięcia między nimi, ale nigdy nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo to wpływało na Annę.

„Przepraszam,” powiedział cicho. „Nie wiedziałem, że to cię tak bardzo rani.”

Anna spojrzała na niego ze łzami w oczach. „Chcę tylko, żebyśmy byli szczęśliwi, Piotrze. Chcę spędzać czas razem, cieszyć się weekendami bez twojego wyczerpania po pracy w ogrodzie.”

Piotr sięgnął przez stół i chwycił jej rękę. „Postaram się znaleźć równowagę,” obiecał. „Ograniczę pracę w ogrodzie i spędzę więcej czasu z tobą.”

Ale mimo najlepszych intencji Piotrowi trudno było zrezygnować ze swojej pasji. Nadal spędzał długie godziny w ogrodzie, nie mogąc oprzeć się urokowi ziemi.

A w miarę upływu miesięcy frustracja Anny przerodziła się w urazę. Czuła się jakby rywalizowała z ogrodem o uwagę Piotra i przegrywała.

Pewnego dnia, po kolejnej kłótni o ogród, Anna spakowała swoje rzeczy i odeszła. Nie mogła pozostać w małżeństwie, w którym czuła się zawsze na drugim miejscu.

Piotr był zdruzgotany. Stracił miłość swojego życia, ponieważ nie mógł zrezygnować ze swojej pasji do ogrodnictwa. Stojąc na podwórku, otoczony owocami swojej pracy, zdał sobie sprawę, że popełnił straszny błąd.

Wybrał swój ogród zamiast małżeństwa i teraz był sam.