Historia Kolibra i Burzy: Lekcja dla Tych, Którzy Obwiniają Innych

W małym mieście położonym między łagodnymi wzgórzami a rozległymi polami, żył koliber o imieniu Adam. Adam był znany ze swoich żywych kolorów i szybkiego lotu, ale nie z mądrości czy cierpliwości. Spędzał dni latając od kwiatka do kwiatka, nigdy nie zatrzymując się wystarczająco długo, by docenić piękno wokół siebie.

Adam miał przyjaciół, Szymona pszczółkę, Bartka motyla, Zofię wróbelka, Biankę wiewiórkę i Izabelę króliczka. Wszyscy dzielili łąkę i las, żyjąc w harmonii z naturą. Jednak Adam zawsze znajdował powód do narzekań. Gdy wiatr wiał za mocno, obwiniał Szymona, że nie dzieli się schronieniami wśród kwiatów. Gdy deszcz był rzadki, oskarżał Bartka, że zajmuje wszystkie najlepsze miejsca przy strumieniu. Bez względu na sytuację, Adam nigdy nie brał odpowiedzialności za własne działania czy decyzje.

Pewnego dnia nad miasto zbliżała się gwałtowna burza. Ciemne chmury gromadziły się, a wiatr wył jak wataha wilków. Adam, zanurzony w swojej zwykłej rutynie beztroskiego latania, nie zauważył znaków nadchodzącej burzy, dopóki nie znalazła się nad nim.

Szukał schronienia u Szymona, który był zajęty zabezpieczaniem swojego ula przed burzą. „Szymon, wpuść mnie do środka! Musisz mnie ochronić przed burzą!” błagał Adam. Ale Szymon, walcząc ze swoimi przygotowaniami, odpowiedział: „Adamie, cały tydzień byłeś ostrzegany o burzy. Dlaczego nie przygotowałeś dla siebie schronienia?”

W panice Adam poleciał do Bartka, Zofii, Bianki i Izabeli, każdy zajęty własnymi wysiłkami, by przetrwać burzę. Każdy przyjaciel miał tę samą odpowiedź: przygotowali się na burzę z wyprzedzeniem, a Adam ignorował ich ostrzeżenia, zbyt zajęty obwinianiem innych za swoje nieszczęścia.

Gdy burza szalała, Adam znalazł się sam, walcząc z silnymi wiatrami bez schronienia. Zdał sobie sprawę zbyt późno, że jego zwyczaj obwiniania innych pozostawił go nieprzygotowanym na wyzwania życia. Burza nie miała litości, a Adam walczył, by utrzymać się w powietrzu.

Gdy burza w końcu minęła, miasto wyszło z niej poobijane, ale odporne. Przyjaciele Adama przetrwali burzę dzięki przygotowaniom i wzajemnemu wsparciu. Ale Adama nigdzie nie było. Ostatni raz widziano go, jak był niesiony przez burzę, ofiarą własnej odmowy przyjęcia odpowiedzialności.

Historia Adama kolibra rozeszła się po mieście, jako ponury przypomnienie o znaczeniu osobistej odpowiedzialności i niebezpieczeństwach przekładania winy na innych. Była to lekcja, która przyszła za późno dla Adama, ale posłużyła jako wezwanie do przebudzenia dla wielu, którzy usłyszeli jego historię.