Dlaczego nigdy go nie odzyskasz, gdy odkryjesz jego prawdziwe powody – To nie chodzi o miłość

Emilia zawsze uważała się za osobę racjonalną, zwłaszcza w kwestiach sercowych. Dlatego, gdy Julian, jej były chłopak, skontaktował się z nią po miesiącach ciszy, została zaskoczona przez falę emocji, która ją ogarnęła. Zakończyli swój związek na stosunkowo przyjaznych warunkach, przywołując zły timing i rozwój osobisty jako powody ich rozstania. A jednak, oto jest, wydając się chętny, by wrócić do jej życia.

Na początku Emilia była sceptyczna. Zwierzyła się swoim przyjaciółkom, Marii i Łucji, przy kawie w zimny sobotni poranek. „Mówi, że się zmienił, że zdał sobie sprawę, co stracił, gdy się rozstaliśmy,” podzieliła się Emilia, przesuwając palcem po brzegu filiżanki kawy.

Maria, zawsze cyniczna, uniosła brew. „I wierzysz mu?”

„To nie chodzi o wierzenie,” odparła Emilia, „To chodzi o… nie wiem, zakończenie? Może, żeby zrozumieć, czy coś jeszcze da się uratować.”

Łucja, która przeżyła wystarczająco dużo rozstań, westchnęła. „Bądź po prostu ostrożna, Emi. Czasami pomysł powrotu do czegoś znajomego jest bardziej kuszący niż rzeczywistość.”

Emilia przytaknęła, jej umysł był wirującym wirówką myśli. Zdecydowała się spotkać z Julianem, wysłuchać go i może znaleźć zakończenie, którego szukała.

Ich spotkanie było godne sceny z filmu. Julian był czarujący, jego słowa starannie dobrane, gesty wielkie. Mówił o żalu, transformacji, o tym, jak nikt nie może zająć jego miejsca. Emilia dała się ponieść chwili, jej obrona powoli opadała.

Ale w miarę jak dni zamieniały się w tygodnie, zaczęły pojawiać się pęknięcia. Wielkie gesty Juliana były sporadyczne, jego słodkie słówka zastąpione przez wymówki, dlaczego nie może spędzać z nią czasu. Emilia zauważyła wzorzec; Julian wydawał się najbardziej zainteresowany odrodzeniem ich związku za każdym razem, gdy czuł się przygnębiony lub potrzebował zastrzyku pewności siebie. To nie chodziło o miłość, ani nawet o autentyczny żal. Chodziło o to, że Julian potrzebował sieci bezpieczeństwa, kogoś, na kim mógł polegać, gdy świat nie oklaskiwał go.

Uświadomienie uderzyło w Emilię jak błyskawica. Skonfrontowała Juliana, który po wielu omijaniach, w końcu przyznał, że nie jest pewien, czego chce – tylko, że nie chce być sam.

Złamana, ale mądrzejsza, Emilia zakończyła rzeczy na dobre. Zdała sobie sprawę, że czasami przeszłość jest przeznaczona, by pozostać dokładnie tam – w przeszłości. A kiedy oddalała się od Juliana po raz ostatni, poczuła, jak z jej ramion spada ciężar. To nie była szczęśliwa końcówka, którą mogła sobie wyobrazić, ale to było zakończenie, którego potrzebowała.