„Dwa razy w roku wysyłam pieniądze mojemu najstarszemu wnukowi”: Ale nigdy nie dostaję od niego odpowiedzi
Dwa razy w roku wysyłam mojemu najstarszemu wnukowi, Bartkowi, trochę pieniędzy. Bartek jest studentem i wiem, jak trudno jest pogodzić opłaty za studia, książki i koszty utrzymania. Wysyłam tę samą kwotę jego dwóm młodszym siostrom, Elizie i Amelii. Dziewczyny zawsze są bardzo wdzięczne; dzwonią do mnie zaraz po otrzymaniu pieniędzy, aby podziękować i podzielić się radością z tego, co planują kupić lub już kupiły.
Eliza zazwyczaj opowiada mi o nowych przyborach plastycznych, które chciałaby mieć, albo o najnowszej książce, którą marzy przeczytać. Amelia często dzieli się swoimi planami na oszczędzanie na nowy gadżet lub modne ubrania, które jej się podobają. Ich głosy są pełne radości i wdzięczności, a mnie cieszy serce, że mój mały gest ma dla nich znaczenie.
Ale od Bartka nie ma żadnego telefonu, listu ani wiadomości. Nawet SMS-a. Wygląda na to, że mój gest pozostaje niezauważony lub niedoceniony. Staram się tym nie przejmować, ale trudno nie czuć się zranioną. Pamiętam, jak Bartek był młodszy; byliśmy sobie bardzo bliscy. Spędzaliśmy godziny na graniu w gry planszowe, rozmawiając o jego marzeniach i aspiracjach. Zawsze był pełen życia i entuzjazmu.
Gdy dorósł i poszedł na studia, nasze kontakty stały się rzadsze. Rozumiem, że jest zajęty nauką i nowym życiem, ale czuję, że całkowicie się oddalił. Próbowałam do niego wielokrotnie dotrzeć, wysyłając wiadomości i dzwoniąc do niego na urodziny. Ale odpowiedzi są zawsze krótkie i zdystansowane, jeśli w ogóle są.
Rozmawiałam o tym z Elizą i Amelią, a one zapewniają mnie, że Bartek jest po prostu bardzo skupiony na nauce i docenia pieniądze, które mu wysyłam. Ale trudno w to uwierzyć, gdy nie słyszę tego bezpośrednio od niego. Nawet rozważałam zaprzestanie wsparcia finansowego, myśląc, że może to skłoni go do kontaktu. Ale obawiam się, że mogłoby to stworzyć przepaść między nami, której nigdy nie uda się naprawić.
Myślałam także o odwiedzeniu go na uczelni, ale boję się narzucać lub sprawić, że poczuje się nieswojo. Ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest jeszcze bardziej go od siebie oddalić. Więc nadal wysyłam pieniądze dwa razy w roku, mając nadzieję, że pewnego dnia zadzwoni lub napisze do mnie list.
Nie chodzi o pieniądze; chodzi o więź. Tęsknię za więzią, którą kiedyś dzieliliśmy i pragnę dni, kiedy biegłby do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Chcę wiedzieć, jak mu idzie, czym się pasjonuje i jak układa się jego życie. Ale na razie mogę tylko czekać i mieć nadzieję, że pewnego dnia przypomni sobie o swojej starej babci, która go bardzo kocha.
W międzyczasie znajduję pocieszenie w telefonach od Elizy i Amelii. Ich wdzięczność i radość przypominają mi, że moje starania nie idą na marne. One dają mi siłę i nadzieję, że może pewnego dnia Bartek się zmieni.
Ale do tego czasu będę nadal wysyłać pieniądze dwa razy w roku, trzymając się wspomnień o małym chłopcu, który kiedyś napełniał moje życie tak wielką radością.