„Miałam Idealny Plan na Weekend. Aż Zadzwoniła Moja Teściowa”
Był czwartkowy wieczór i kończyłam pracowity tydzień w pracy. Mam na imię Daria i jak wielu innych, nie mogłam się doczekać weekendu. Mój mąż, Kamil, i ja zaplanowaliśmy spokojne dwa dni, tylko we dwoje, może wieczór filmowy i leniwe niedzielne śniadanie. To miał być nasz czas na naładowanie baterii i cieszenie się swoim towarzystwem bez codziennego zgiełku.
Gdy miałam już wyłączyć komputer, mój telefon zawibrował. To była wiadomość od Liliany, mojej teściowej. Serce mi zamarło – wiadomości od Liliany rzadko były tylko sprawdzeniem, co u nas; zazwyczaj wiązały się z prośbą lub ogłoszeniem, które wywracało nasze plany do góry nogami.
„Cześć Daria, mam nadzieję, że wszystko w porządku. Myślałam o tym, żeby w ten weekend przyjechać i zrobić porządne sprzątanie. To idealny czas na wiosenne porządki, prawda? Daj znać, co myślisz. Pozdrawiam, Liliana.”
Wpatrywałam się w wiadomość, a myśli kłębiły mi się w głowie. Spędzenie weekendu na sprzątaniu było ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę. Zadzwoniłam do Kamila, mając nadzieję, że znajdzie jakąś wymówkę, by odwieść swoją matkę od jej planów, ale on był zbyt dobrotliwy, by jej odmówić.
„Może to nie jest taki zły pomysł,” powiedział Kamil, próbując być optymistą. „Przydałoby się nam porządne sprzątanie, a z większą ilością rąk pójdzie szybciej.”
Z niechęcią zgodziłam się. W końcu, jak źle mogło być?
W sobotni poranek Liliana przyjechała punktualnie o 7 rano, uzbrojona w środki czystości wyglądające jakby mogły pokonać małą armię brudu i kurzu. Przywiozła też swojego przyjaciela Gerarda, którego przedstawiła jako 'entuzjastę sprzątania.’
Gdy przeszli przez nasze mieszkanie, przesuwając meble i szorując każdą powierzchnię, Kamil i ja staraliśmy się nadążyć. Sprzątanie było dokładne, inwazyjne i wyczerpujące. Liliana miała komentarz do każdego miejsca, które pominęliśmy i lepszy sposób na wszystko, co próbowaliśmy zrobić. Gerard natomiast był istnym wulkanem energii, przewracając nasze mieszkanie do góry nogami w imię czystości.
W połowie popołudnia żałowałam, że kiedykolwiek zgodziłam się na to. Nasze przytulne mieszkanie przypominało bardziej obóz treningowy, a stres był wyczuwalny. Kamil i ja wymienialiśmy zmęczone spojrzenia, oboje zbyt wyczerpani, by nawet szeptem narzekać.
Ostatnią kroplą było to, gdy Liliana zdecydowała, że nasz salon potrzebuje całkowitego przearanżowania. Gdy przesuwaliśmy kanapę, głośny trzask rozległ się w pokoju. Jedna z nóg odpadła i kanapa teraz stała krzywo na podłodze.
„To niefortunne,” skomentowała Liliana, ledwo wyglądając na zmartwioną. „Ale może to znak, że powinniście kupić nową. Coś bardziej nowoczesnego.”
Kamil i ja byliśmy zbyt wyczerpani, by się kłócić. Weekend zakończył się tym, że siedzieliśmy na naszej zepsutej kanapie, otoczeni środkami czystości, zbyt zmęczeni, by nawet myśleć o tym, co robić dalej. Nasz cichy, relaksujący weekend zamienił się w męczący i niewdzięczny maraton sprzątania, a jedyne o czym mogłam myśleć to jak bardzo obawiam się kolejnej 'pomocnej’ wizyty.