„Ukryłam Okropny Prezent od Mojej Synowej i Syna. Teraz Pytają, Co z Nim Zrobiłam”
Nora zawsze była kobietą o prostych gustach. Ceniła sobie drobne rzeczy w życiu: dobrą książkę, ciepłą herbatę i towarzystwo swojej bliskiej rodziny. Jej urodziny zazwyczaj były spokojnym wydarzeniem, obchodzonym z jej dziećmi, Jankiem i Zosią, oraz ich rodzinami. W tym roku jednak było inaczej.
Syn Nory, Janek, i jego żona, Kasia, niedawno wrócili do miasta po kilku latach spędzonych na Zachodnim Wybrzeżu. Nora była zachwycona, że są bliżej, zwłaszcza że oznaczało to więcej czasu z wnukami. Ale gdy zbliżały się jej urodziny, nie mogła pozbyć się uczucia niepokoju.
W dniu jej urodzin rodzina zebrała się w skromnym domu Nory. Salon wypełniał śmiech i zapach świeżo upieczonego ciasta. Córka Nory, Zosia, przeszła samą siebie z dekoracjami, a jej zięć, Dawid, był zajęty grillowaniem na podwórku. To był idealny dzień, przynajmniej tak się wydawało.
Gdy wieczór się zbliżał, nadszedł czas na prezenty. Nora najpierw otworzyła prezenty od Zosi i Dawida: piękny szal i zestaw jej ulubionych herbat. Uśmiechnęła się ciepło, szczerze wzruszona ich troskliwością. Następnie przyszła kolej na prezent od Janka i Kasi.
Nora powoli rozpakowywała pudełko, jej serce tonęło, gdy zobaczyła jego zawartość. To był duży, krzykliwy obraz nowoczesnej sztuki, coś zupełnie niepasującego do jej przytulnego, tradycyjnego domu. Kolory kłóciły się z jej wystrojem, a abstrakcyjny design przyprawiał ją o zawrót głowy. Wymusiła uśmiech, grzecznie dziękując im, ale w środku była zdruzgotana.
Nie mogła zmusić się do powieszenia obrazu w swoim domu. Był zbyt głośny, zbyt krzykliwy i po prostu nie w jej stylu. Zrobiła więc to, co uważała za najlepsze: ukryła go na strychu, mając nadzieję, że Janek i Kasia o nim zapomną.
Minęły tygodnie i Nora starała się zapomnieć o całym incydencie. Ale Janek i Kasia nie zapomnieli. Podczas rodzinnej kolacji Kasia zapytała mimochodem: „Mamo, gdzie powiesiłaś obraz, który ci daliśmy?”
Serce Nory zaczęło bić szybciej. Nie była przygotowana na ten moment. „Och, umm, jeszcze nie znalazłam dla niego idealnego miejsca,” wykrztusiła, próbując zyskać na czasie.
Oczy Kasi lekko się zwęziły, ale nie naciskała dalej. Janek jednak wydawał się bardziej uparty. „Myśleliśmy, że będzie świetnie wyglądał w salonie. Próbowałaś tam?”
Nora poczuła się uwięziona. Nie chciała zranić ich uczuć, ale nie mogła kłamać wiecznie. „Próbowałam, ale po prostu nie pasował,” przyznała cicho.
Pokój zamilkł, napięcie było wyczuwalne. Zosia i Dawid wymienili zaniepokojone spojrzenia, wyczuwając dyskomfort. Twarz Kasi stwardniała, a Janek wyglądał na zranionego. „Spędziliśmy dużo czasu wybierając to dla ciebie, mamo,” powiedział cicho.
Serce Nory bolało. Nigdy nie chciała sprawić bólu, ale teraz wydawało się to nieuniknione. „Doceniam to naprawdę, doceniam. To po prostu… nie mój styl,” powiedziała próbując złagodzić cios.
Kasia wstała gwałtownie, jej krzesło zaskrzypiało o podłogę. „Cóż, chyba wiemy teraz gdzie stoimy,” powiedziała zimno, zanim wyszła z pokoju. Janek poszedł za nią ze spuszczonymi ramionami.
Reszta wieczoru była jak w mgle. Zosia i Dawid starali się rozluźnić atmosferę, ale szkoda już została wyrządzona. Nora czuła głęboki żal, ale wiedziała też, że nie może udawać sympatii do czegoś, co sprawiało jej dyskomfort we własnym domu.
W następnych dniach rozłam między Norą a Jankiem pogłębił się. Kasia przestała przychodzić na rodzinne spotkania, a wizyty Janka stały się rzadsze. Nora bardzo tęskniła za synem i wnukami, ale nie wiedziała jak naprawić zerwane mosty.
Często znajdowała się na strychu, patrząc na obraz który spowodował tyle bólu. Był to stały przypominacz o niezamierzonych konsekwencjach jej działań. Nora życzyła sobie móc cofnąć czas, ale wiedziała że pewne rzeczy raz złamane nigdy nie mogą być w pełni naprawione.