„Jestem chory, muszę iść do mamy,” powiedział Aaron, zostawiając żonę z dwójką dzieci
Aaron od kilku dni czuł się źle. Zaczęło się od lekkiego kaszlu i niewielkiej gorączki, ale kiedy wrócił do domu z pracy w środę, był wyraźnie chory. Jego żona, Marta, zauważyła to od razu.
„Aaron, wyglądasz okropnie,” powiedziała Marta z troską na twarzy, trzymając na biodrze ich najmłodszą córkę, Zosię. Ich starsze dziecko, Ania, bawiło się zabawkami w salonie.
„Wiem,” odpowiedział Aaron, opadając na kanapę. „Chyba coś złapałem w pracy.”
Myśli Marty zaczęły galopować. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali, było to, żeby obie dzieci zachorowały. Słyszała przerażające historie od innych mam o tym, jak szybko choroby mogą się rozprzestrzeniać w domu. „Może powinieneś pojechać do mamy na kilka dni,” zasugerowała. „Dopóki nie poczujesz się lepiej. Nie możemy ryzykować, że dzieci się zarażą.”
Aaron powoli skinął głową. „Tak, to może być dobry pomysł. Zadzwonię do niej i zapytam, czy to w porządku.”
Po krótkiej rozmowie telefonicznej Aaron spakował małą torbę i pocałował Martę oraz dzieci na pożegnanie. „Wrócę, jak tylko poczuję się lepiej,” obiecał.
Marta patrzyła, jak odchodzi, czując mieszankę ulgi i niepokoju. Wiedziała, że to była słuszna decyzja, ale także wiedziała, że będzie ciężko radzić sobie samej.
Pierwsza noc bez Aarona była trudna, ale do opanowania. Marta położyła dzieci spać wcześnie i sama próbowała trochę odpocząć. Ale następnego ranka wszystko zaczęło się sypać.
Ania obudziła się z katarem i lekką gorączką. Serce Marty zamarło. Podała Ani lekarstwo i miała nadzieję, że to tylko lekki przeziębienie. Ale po południu Zosia również zaczęła wykazywać objawy.
Marta zadzwoniła do Aarona, aby go poinformować. „Obie dzieci są teraz chore,” powiedziała, starając się utrzymać głos w ryzach.
„Bardzo mi przykro, Marto,” odpowiedział Aaron, sam brzmiąc słabo. „Chciałbym tam być, żeby pomóc.”
„Wiem,” powiedziała Marta, walcząc ze łzami. „Skup się na tym, żeby wyzdrowieć.”
Kolejne dni były zamazane przez bezsenne noce i ciągłą opiekę. Gorączka Ani wzrosła, a Zosia dostała paskudnego kaszlu. Marta czuła się jakby działała na oparach, ledwo nadążając za wymaganiami dwójki chorych dzieci.
Aaron dzwonił codziennie, aby sprawdzić sytuację, ale jego stan również się nie poprawiał. Był przykuty do łóżka w domu rodziców, niezdolny do udzielenia realnej pomocy.
Pewnej szczególnie trudnej nocy Marta siedziała na podłodze w łazience z Zosią na rękach, próbując ją uspokoić, gdy ta płakała nieutulona. Ania przewracała się w swoim łóżku, nie mogąc znaleźć spokoju we śnie.
Marta czuła się całkowicie samotna i przytłoczona. Nigdy nie wyobrażała sobie, że będzie tak ciężko. Bardzo tęskniła za Aaronem i pragnęła, żeby mógł być tam i dzielić z nią ten ciężar.
Pod koniec tygodnia Marta była fizycznie i emocjonalnie wyczerpana. Dzieci powoli zaczynały wracać do zdrowia, ale ona czuła się jakby postarzała się o lata w ciągu kilku dni.
Kiedy Aaron w końcu wrócił do domu, był nadal słaby, ale już na drodze do wyzdrowienia. Mocno przytulił Martę, czując ciężar tego wszystkiego na jej barkach.
„Bardzo mi przykro, że musiałaś przez to przejść sama,” powiedział z żalem w głosie.
Marta skinęła głową, łzy płynęły jej po twarzy. „Zrobiliśmy to, co uważaliśmy za najlepsze,” powiedziała cicho. „Ale było bardzo ciężko.”
Siedząc razem na kanapie i obserwując swoje dzieci bawiące się spokojnie, oboje zdali sobie sprawę, że czasem nawet najlepiej przemyślane plany mogą zawieść. A w takich momentach pozostaje tylko trzymać się razem i mieć nadzieję na lepsze dni.