Kiedy Mój Syn Odszedł – Wyznanie Matki z Krakowa
– Michał, nie możesz tak po prostu odejść! – krzyknęłam, czując jak głos łamie mi się w gardle. Stał w przedpokoju, z walizką w ręku, a jego oczy były puste, jakby już dawno podjął decyzję. Moja synowa, Kasia, stała za nim, trzymając za rękę ich sześcioletnią córeczkę, Zosię. W powietrzu wisiała cisza, która bolała bardziej niż jakiekolwiek słowa.
Nie pamiętam już dokładnie, co powiedział wtedy Michał. Może coś o tym, że musi odnaleźć siebie, że nie jest szczęśliwy. Może próbował się usprawiedliwić, ale ja słyszałam tylko jedno: zostawia swoją rodzinę. Zostawia mnie, choć przecież jestem tylko matką, a nie żoną czy ojcem jego dziecka. Ale czy matka kiedykolwiek przestaje być odpowiedzialna za błędy swojego dziecka?
Od tamtej chwili minęły trzy miesiące. Każdego ranka budzę się z nadzieją, że to był tylko zły sen. Ale potem dzwoni telefon – Kasia pyta, czy mogę odebrać Zosię z przedszkola. Oczywiście, że mogę. Przecież nie zostawię ich samych. Wiem, że Kasia jest silna, ale widzę w jej oczach zmęczenie i żal. Staram się być dla niej wsparciem, choć czasem sama nie mam już siły.
Wieczorami siedzę przy kuchennym stole i analizuję każdy szczegół z życia Michała. Czy to moja wina? Czy byłam zbyt wymagająca? A może za bardzo go rozpieszczałam? Przypominam sobie jego dzieciństwo – jak płakał po pierwszym dniu w szkole, jak cieszył się z pierwszego roweru. Zawsze był wrażliwy, może nawet za bardzo. Ojciec Michała odszedł od nas, gdy miał dziesięć lat. Przez lata starałam się być dla niego wszystkim – matką i ojcem jednocześnie.
Kasia nie mówi źle o Michale przy Zosi. Czasem jednak słyszę jej cichy płacz w łazience. Wtedy przytulam ją mocno i powtarzam: „Przetrwamy to razem”. Ale czy naprawdę w to wierzę? Sama nie wiem.
Zosia pyta czasem o tatę. „Babciu, kiedy tata wróci?” – patrzy na mnie wielkimi oczami pełnymi nadziei. Co mam jej odpowiedzieć? Że tata ją kocha, ale nie potrafi być teraz z nami? Że dorosłość jest trudna i czasem ludzie popełniają błędy? Kłamię więc – mówię, że tata jest bardzo zajęty pracą i na pewno niedługo zadzwoni.
Pewnego dnia Michał zadzwonił. Usłyszałam jego głos po raz pierwszy od tygodni. „Mamo… musiałem odejść. Nie dawałem już rady.”
– A my? My dajemy radę? – zapytałam przez łzy.
– Wiem, że cię zawiodłem – odpowiedział cicho. – Ale nie mogłem już dłużej udawać.
Chciałam na niego nakrzyczeć, powiedzieć mu wszystko, co myślę o jego tchórzostwie i egoizmie. Ale zamiast tego zapytałam: „Czy widziałeś się z Zosią?”
Zamilkł na chwilę. „Nie wiem, czy powinienem… Kasia nie chce mnie widzieć.”
– To twoja córka! – wykrzyknęłam. – Nie możesz jej tak zostawić!
Rozłączył się bez słowa.
Od tamtej pory nie dzwonił już więcej. Czasem widuję go na ulicy – idzie szybko, spuszczając wzrok, jakby bał się spotkać ze mną twarzą w twarz. Słyszałam od znajomych, że mieszka teraz z jakąś kobietą na drugim końcu miasta. Nie chcę wiedzieć więcej.
W pracy udaję, że wszystko jest w porządku. Koleżanki pytają: „Jak tam Michał?” Uśmiecham się sztucznie i odpowiadam: „Dobrze mu się wiedzie”. Nikt nie chce słuchać o porażkach swoich dzieci.
Najgorsze są święta. W tym roku pierwszy raz od lat ubierałam choinkę tylko z Kasią i Zosią. Gdy Zosia powiesiła na gałązce aniołka z napisem „Dla Taty”, poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Kasia przytuliła mnie mocno i powiedziała: „Damy radę”.
Czasem mam ochotę zadzwonić do Michała i błagać go, żeby wrócił. Ale wiem, że to nic nie da. On już podjął decyzję. Pozostaje mi tylko być wsparciem dla Kasi i Zosi.
Ostatnio Kasia zaczęła mówić o wyjeździe do Warszawy – dostała tam lepszą pracę. Boję się zostać sama, ale rozumiem ją doskonale. Chce zacząć nowe życie z dala od wspomnień.
Zosia coraz rzadziej pyta o tatę. Czasem rysuje go na obrazkach – zawsze stoi trochę dalej od niej i mamy.
Wieczorami modlę się o siłę dla nas wszystkich. O wybaczenie dla Michała – choć jeszcze nie potrafię mu wybaczyć do końca.
Czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy matka zawsze ponosi winę za błędy swojego dziecka? A może czasem trzeba po prostu zaakceptować to, czego nie da się zmienić?
Może kiedyś znajdę odpowiedzi na te pytania…