Zdrada, której nie przewidziałam – Historia moich zaginionych kolczyków i rodziny, której już nie ufam

– Gdzie są moje kolczyki? – krzyknęłam, przeszukując trzecią już szufladę w komodzie. Serce waliło mi jak młot, dłonie drżały. To nie były zwykłe kolczyki – to była pamiątka po babci, jedyna rzecz, która została mi po niej. Przysięgałam sobie, że nigdy ich nie zgubię.

Mąż, Tomek, wszedł do sypialni z kubkiem kawy. – Co się dzieje, Aniu? – zapytał z udawaną troską.

– Zniknęły kolczyki po babci. Przeszukałam już wszystko! – głos mi się załamał.

Tomek wzruszył ramionami. – Może gdzieś je odłożyłaś? Ostatnio byłaś taka rozkojarzona.

Wiedziałam, że nie jestem rozkojarzona. Odkładam je zawsze w to samo miejsce, do tej małej szkatułki na toaletce. Coś było nie tak. Przez kolejne dni chodziłam jak struta, przeszukiwałam każdy kąt mieszkania, pytałam dzieci, czy przypadkiem ich nie widziały. Nic.

Kilka dni później, przeglądając Facebooka, zobaczyłam ogłoszenie na lokalnej grupie aukcyjnej: „Zabytkowe kolczyki z bursztynem, lata 50., stan idealny”. Zamarłam. To były moje kolczyki. Poznałam je od razu po charakterystycznym rysunku na srebrze i drobnym pęknięciu na jednym z bursztynów.

Zadzwoniłam pod podany numer. – Dzień dobry, dzwonię w sprawie kolczyków z ogłoszenia. Czy mogłabym je obejrzeć?

– Oczywiście, proszę przyjechać dziś wieczorem – odpowiedział kobiecy głos.

Nie spałam tej nocy. W głowie kłębiły mi się myśli: Kto mógł je ukraść? Kto wystawił je na sprzedaż? Czy to był przypadek?

Pojechałam pod wskazany adres. Drzwi otworzyła mi teściowa, pani Halina. Zamarłam.

– Aniu? Co ty tu robisz? – zapytała zaskoczona.

– Przyszłam obejrzeć kolczyki z ogłoszenia – odpowiedziałam chłodno.

Teściowa pobladła. – To… to nieporozumienie. Dostałam je od syna…

– Od Tomka?!

W tym momencie poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Wbiegłam do salonu i zobaczyłam na stole moją szkatułkę i kolczyki. Łzy napłynęły mi do oczu.

– Dlaczego? – wyszeptałam.

Teściowa spuściła wzrok. – Tomek powiedział, że już ci nie zależy na tych starociach. Potrzebowaliśmy pieniędzy na ratę kredytu…

Wróciłam do domu jak w transie. Tomek siedział przed telewizorem.

– Wiedziałeś o tym? – zapytałam cicho.

– Aniu… Musiałem. Nie było innego wyjścia. Miałem nadzieję, że się nie zorientujesz…

Wybuchłam płaczem. – To była jedyna pamiątka po mojej babci! Jak mogłeś?!

Tomek próbował mnie objąć, ale odepchnęłam go z całej siły.

Przez kolejne dni w domu panowała cisza. Dzieci wyczuwały napięcie i pytały, dlaczego mama płacze nocami w łazience. Nie potrafiłam im odpowiedzieć.

Teściowa próbowała się tłumaczyć: – Aniu, ja nie wiedziałam… Myślałam, że Tomek ma twoją zgodę…

Nie wierzyłam jej. Zawsze była wobec mnie chłodna, a teraz czułam się przez nią zdradzona podwójnie.

Zaczęły się kłótnie o wszystko: o pieniądze, o dzieci, o przyszłość. Tomek twierdził, że przesadzam: – To tylko rzecz! Możemy kupić nowe kolczyki!

Ale to nie była tylko rzecz. To była cząstka mojej historii, mojego dzieciństwa spędzonego u babci w Gdańsku, jej opowieści przy herbacie i zapachu szarlotki unoszącym się w kuchni.

Zaczęłam zamykać się w sobie. Przestałam ufać Tomkowi i jego rodzinie. Każde ich słowo wydawało mi się kłamstwem. Nawet dzieci zaczęły pytać: – Mamo, dlaczego już nie chodzimy do babci Haliny?

Nie umiałam im odpowiedzieć bez łez w oczach.

Pewnego wieczoru usiadłam przy stole z Tomkiem.

– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć – powiedziałam cicho.

Spojrzał na mnie bezradnie. – Przepraszam… Chciałem dobrze…

– Dla kogo dobrze? Dla siebie? Dla swojej matki? A co ze mną?

Nie odpowiedział.

Minęły tygodnie. Kolczyki odzyskałam, ale nic już nie było takie samo. Każde spojrzenie Tomka przypominało mi o zdradzie. Każda rozmowa z teściową była pełna napięcia i niedopowiedzeń.

Zaczęłam chodzić na terapię. Musiałam nauczyć się żyć z poczuciem straty i zdrady ze strony najbliższych.

Często patrzę na te kolczyki i myślę: czy można jeszcze komuś zaufać bezgranicznie? Czy rodzina naprawdę zawsze stoi za nami murem? A może czasem to właśnie ona najbardziej nas rani?