Złamany krąg: Przyjaźń, narodziny i sekret, który zmienił wszystko
– Marta, proszę cię, nie zostawiaj mnie teraz! – Zosia ścisnęła moją dłoń tak mocno, że aż poczułam ból w palcach. Jej twarz była mokra od potu i łez, a krzyk rodzącej kobiety odbijał się echem od ścian szpitalnej sali.
W tej chwili nie byłam już tylko jej przyjaciółką – byłam jej jedynym oparciem. Jej mąż, Tomek, utknął w korku na trasie z Warszawy do Łodzi. To ja miałam być tą osobą, która pomoże Zosi przejść przez najważniejszy moment jej życia.
– Oddychaj, Zosiu, jestem tu z tobą – powtarzałam, choć sama ledwo panowałam nad emocjami. Bałam się. Bałam się o nią, o dziecko, ale też o to, co stanie się z nami po tym wszystkim. Bo od kilku miesięcy czułam, że coś się zmieniło. Że Zosia coś przede mną ukrywa.
Poród trwał długo. Kiedy w końcu usłyszałyśmy pierwszy płacz małej Hani, łzy popłynęły mi po policzkach. Zosia spojrzała na mnie z wdzięcznością i zmęczeniem.
– Dziękuję ci… – wyszeptała. – Bez ciebie bym nie dała rady.
Przytuliłam ją delikatnie, czując dziwny ciężar na sercu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo moje życie zaraz się zmieni.
***
Kilka dni później siedziałam u Zosi w mieszkaniu na Retkini. Mała Hania spała w łóżeczku, a my piłyśmy herbatę w kuchni. Tomek był w pracy. Zosia wyglądała na wyczerpaną, ale szczęśliwą.
– Marta… – zaczęła niepewnie, bawiąc się łyżeczką. – Muszę ci coś powiedzieć.
Zamarłam. Wiedziałam, że to nie będzie zwykła rozmowa.
– Pamiętasz ten wieczór sprzed roku? Kiedy Tomek wyjechał na delegację?
Pokiwałam głową. To był czas, kiedy Zosia przechodziła kryzys w małżeństwie. Spędziłyśmy wtedy razem całą noc na rozmowach i winie.
– Marta… Ja wtedy… – głos jej się załamał. – Ja wtedy spotkałam się z kimś innym.
Serce mi zamarło.
– Co masz na myśli?
– Byłam z kimś… – Zosia spuściła wzrok. – To był tylko jeden raz. Myślałam, że to nic nie znaczy… Ale potem zaszłam w ciążę i… nie jestem pewna, czy Hania jest Tomka.
Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu.
– Dlaczego mi to mówisz? – wyszeptałam.
– Bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Bo nie mogę już dłużej żyć z tym ciężarem.
Wstałam gwałtownie od stołu.
– A Tomek? On wie?
Zosia pokręciła głową.
– Nie mogę mu powiedzieć. On by tego nie przeżył. Proszę cię, Marta… Nie mów mu.
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Przez tyle lat ufałyśmy sobie bezgranicznie. Byłyśmy jak siostry. A teraz czułam się zdradzona – nie tylko przez nią, ale przez cały świat.
***
Przez kolejne dni unikałam Zosi. Nie odbierałam telefonów, nie odpisywałam na wiadomości. W pracy byłam rozkojarzona, popełniałam błędy. Mama zauważyła, że coś jest nie tak.
– Martuś, co się dzieje? – zapytała pewnego wieczoru przy kolacji.
– Nic… Po prostu jestem zmęczona – skłamałam.
Ale prawda była taka, że czułam się rozdarta. Z jednej strony chciałam być lojalna wobec Zosi, z drugiej – nie mogłam znieść myśli o tym kłamstwie wobec Tomka i Hani.
W końcu zebrałam się na odwagę i poszłam do Zosi. Otworzyła mi drzwi z podkrążonymi oczami i rozczochranymi włosami.
– Marta! Bałam się, że już nigdy ze mną nie porozmawiasz…
Usiadłyśmy na kanapie. Przez chwilę milczałyśmy.
– Nie wiem, co mam robić – powiedziałam w końcu. – To wszystko jest takie trudne…
Zosia zaczęła płakać.
– Przepraszam cię… Wiem, że cię zawiodłam…
Objęłam ją ostrożnie.
– Musisz podjąć decyzję. Albo powiesz Tomkowi prawdę, albo będziesz żyć z tym kłamstwem do końca życia. Ale ja nie mogę być częścią tej tajemnicy.
Zosia spojrzała na mnie błagalnie.
– Proszę… Daj mi czas…
***
Minęły tygodnie. Nasza przyjaźń wisiała na włosku. Spotykałyśmy się rzadziej, rozmowy były powierzchowne. Czułam się samotna jak nigdy wcześniej.
Pewnego dnia zadzwonił do mnie Tomek.
– Marta? Możemy się spotkać?
Zgodziłam się niechętnie. Spotkaliśmy się w kawiarni niedaleko ich mieszkania.
– Coś się dzieje z Zosią – powiedział od razu. – Jest jakaś inna… Ty jesteś jej najbliższą osobą. Wiesz coś?
Patrzyłam na niego i czułam narastający wstyd i żal.
– Tomek… Ja… Nie mogę ci nic powiedzieć – odpowiedziałam wymijająco.
Spojrzał na mnie uważnie.
– Jeśli coś wiesz i to może nam pomóc… Proszę cię…
Zacisnęłam dłonie na filiżance kawy tak mocno, że aż pobielały mi knykcie.
– Przepraszam…
Wyszłam z kawiarni z poczuciem winy większym niż kiedykolwiek wcześniej.
***
Kilka dni później dostałam SMS-a od Zosi: „Muszę z tobą porozmawiać. To ważne.”
Spotkałyśmy się wieczorem w parku na Zdrowiu. Było chłodno, liście szeleszczały pod stopami.
– Powiedziałam Tomkowi prawdę – wyszeptała Zosia drżącym głosem.
Zatrzymałam się i spojrzałam na nią szeroko otwartymi oczami.
– Jak zareagował?
– Najpierw był wściekły… Potem płakał… Teraz nie wiem, co będzie dalej…
Objęłyśmy się mocno. Poczułam ulgę i smutek jednocześnie.
***
Minęły miesiące. Tomek wyprowadził się do matki na Bałuty. Zosia została sama z Hanią. Nasza przyjaźń przeszła próbę ognia – przetrwała, ale już nigdy nie była taka sama jak dawniej.
Często zastanawiam się nad tym wszystkim. Czy można wybaczyć zdradę? Czy lepiej żyć w kłamstwie dla dobra rodziny? A może prawda zawsze jest najważniejsza?
Czasem patrzę na Hanię i myślę: ile jeszcze takich sekretów kryją nasze rodziny? Ilu ludzi żyje z ciężarem niewypowiedzianych słów?
Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć? Czy lepiej znać całą prawdę – nawet jeśli boli?