Kolacja, która zmieniła wszystko: Sekret, o którym nikt nie miał wiedzieć

– Marcin, czy ty naprawdę musisz zapraszać tego swojego kolegę na każdą rodzinną kolację? – usłyszałem zirytowany głos mojej żony, Agnieszki, kiedy kroiła cebulę w kuchni.

– Przecież wiesz, że Roger nie ma tu nikogo bliskiego. Poza tym, to tylko kolacja – odpowiedziałem, próbując ukryć własne zdenerwowanie. W powietrzu wisiało napięcie. Moja teściowa, pani Barbara, już od rana chodziła po mieszkaniu jak chmura gradowa. Teść, pan Janusz, milczał, jakby przeczuwał burzę.

Dziś miała być zwykła sobota. Kolacja z teściami, trochę śmiechu, może kieliszek wina. Ale od rana czułem niepokój. Może to przez to, że Agnieszka była spięta? A może przez Rogera? Od kiedy się przeprowadził do Warszawy z Poznania, stał się moim najbliższym przyjacielem. Ale Agnieszka nigdy go nie lubiła. Mówiła, że jest zbyt ciekawski.

O 18:00 zadzwonił dzwonek do drzwi. Roger wszedł z szerokim uśmiechem i butelką czerwonego wina.

– Dobry wieczór wszystkim! – rzucił wesoło.

Teściowa spojrzała na niego chłodno.

– Dobry wieczór – odpowiedziała oschle.

Usiedliśmy przy stole. Barszcz czerwony, pierogi z kapustą i grzybami – klasyka. Rozmowa toczyła się powoli. Roger opowiadał o pracy w agencji reklamowej, teść kiwał głową, a Agnieszka udawała zainteresowanie.

W pewnym momencie pani Barbara zaczęła mówić coś do pana Janusza po cichu. Myśleli, że nikt ich nie rozumie. Ale ja znałem ten ton – coś ukrywali.

– Słyszałem, że wasza córka świetnie sobie radzi w pracy – zagadnął Roger.

– Tak, Agnieszka zawsze była ambitna – odpowiedział pan Janusz.

Nagle Roger spojrzał na teściów i powiedział płynnym hiszpańskim:

– „¿Por qué no le dices la verdad a Marcin?” (Dlaczego nie powiecie Marcinowi prawdy?)

Zamarłem. Agnieszka spojrzała na Rogera jakby zobaczyła ducha.

– Ty… rozumiesz po hiszpańsku? – zapytała z niedowierzaniem.

Roger wzruszył ramionami.

– Mieszkałem dwa lata w Madrycie. Przepraszam, ale nie mogłem udawać, że nie słyszę tego, co mówicie.

Pani Barbara pobladła. Pan Janusz spuścił wzrok.

– O czym wy rozmawiacie? – zapytałem drżącym głosem.

Agneszka zaczęła płakać.

– Mamo… proszę… – wyszeptała.

Pani Barbara spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Marcinie… jest coś, o czym powinieneś wiedzieć. To nie jest łatwe…

Czułem, jak serce wali mi w piersi. Roger patrzył na mnie z troską.

– O co chodzi? – powtórzyłem głośniej.

Pan Janusz westchnął ciężko.

– To ja powinienem ci powiedzieć. Agnieszka… ona… ona miała kiedyś kogoś innego. Zanim cię poznała. Myśleliśmy, że to już przeszłość… Ale ten człowiek wrócił do jej życia kilka miesięcy temu.

Zamarłem. Spojrzałem na Agnieszkę. Jej twarz była mokra od łez.

– Marcinie… ja… przepraszam. To był tylko jeden raz. Byłam zagubiona… Ty wtedy tyle pracowałeś…

Poczułem się jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Roger położył mi rękę na ramieniu.

– Przepraszam, Marcinie. Nie chciałem tego wszystkiego wyciągać na światło dzienne… Ale nie mogłem słuchać tych kłamstw.

Wstałem od stołu i wyszedłem na balkon. Warszawskie światła migotały gdzieś daleko. Czułem się samotny jak nigdy wcześniej.

Po kilku minutach dołączyła do mnie Agnieszka.

– Marcinie… Proszę cię… Wiem, że zawiodłam twoje zaufanie. Ale kocham cię. To był błąd… jeden błąd…

Nie wiedziałem co powiedzieć. W głowie miałem mętlik. Z jednej strony czułem gniew i żal, z drugiej – miłość i strach przed samotnością.

Wróciliśmy do stołu w milczeniu. Teściowie patrzyli na mnie ze współczuciem. Roger spuścił wzrok.

Kolacja skończyła się szybko. Każdy rozszedł się do swojego pokoju. Ja zostałem sam w salonie, patrząc w ciemność za oknem.

Przez kolejne dni unikałem rozmów z Agnieszką. Roger próbował się ze mną skontaktować, ale nie miałem siły odbierać telefonu. Teściowie wyjechali wcześniej niż planowali.

Po tygodniu Agnieszka usiadła obok mnie na kanapie.

– Marcinie… Chcę walczyć o nas. Wiem, że zraniłam cię jak nikt inny… Ale proszę cię, daj mi szansę to naprawić.

Spojrzałem jej w oczy i zobaczyłem tam strach i nadzieję jednocześnie.

– Nie wiem czy potrafię wybaczyć – powiedziałem szczerze. – Ale wiem jedno: nie chcę żyć w kłamstwie.

Minęły miesiące zanim zacząłem jej ufać na nowo. Roger został moim przyjacielem mimo wszystko – bo miał odwagę powiedzieć prawdę tam, gdzie inni milczeli.

Dziś wiem jedno: każda rodzina ma swoje tajemnice. Ale czy lepiej żyć w niewiedzy czy zmierzyć się z bolesną prawdą?

A wy? Co byście zrobili na moim miejscu?