Moja córka chce wrócić do domu – przyjmę ją i wnuczkę, ale nie jej męża. Czy jestem złą matką?
— Mamo, proszę cię… — głos Magdy drżał, a w oczach miała łzy. — Nie mamy już gdzie iść. Ja… ja nie dam rady sama.
Stałam w kuchni, ściskając kubek z zimną już herbatą. Za oknem padał deszcz, a krople bębniły o parapet jakby chciały zagłuszyć to, co właśnie usłyszałam. Moja córka, trzydziestodwuletnia kobieta, znów wracała do mnie po pomoc. Tym razem z pięcioletnią Zosią i… z nim. Z Krzyśkiem. Zięciem, którego nigdy nie zaakceptowałam.
— Magda, przecież wiesz… — zaczęłam ostrożnie, ale ona już wiedziała, co chcę powiedzieć.
— Wiem, mamo. Ale nie zostawię Krzyśka na ulicy. On… on się stara. Naprawdę. — Jej głos był cichy, jakby sama nie wierzyła w to, co mówi.
Wtedy przypomniałam sobie tamten wieczór sprzed czterech lat. Krzysiek wrócił pijany, rozbił szklankę w kuchni i zaczął się awanturować o pieniądze. Magda płakała, Zosia krzyczała w swoim łóżeczku. To był moment, kiedy powiedziałam: „Dość! Albo on się zmienia, albo was tu nie będzie.”
Ale on się nie zmienił. Pracował dorywczo na budowie, czasem przynosił do domu parę groszy, czasem nie. Magda próbowała go tłumaczyć: „On miał trudne dzieciństwo”, „On się stara”, „On mnie kocha”. Ale ja widziałam tylko zmęczoną córkę i przestraszoną wnuczkę.
Teraz znów stała przede mną, z walizką w ręku i Zosią przy nodze.
— Mamo…
Westchnęłam ciężko. — Magda, ty i Zosia zawsze macie u mnie miejsce. Ale Krzysiek… Nie mogę go tu znowu widzieć. Nie po tym wszystkim.
Zosia spojrzała na mnie wielkimi oczami.
— Babciu, a tata też może z nami zamieszkać?
Zamarłam. Co miałam jej odpowiedzieć? Że jej tata jest problemem? Że przez niego jej mama płacze po nocach?
Magda uklękła przy córce i przytuliła ją mocno.
— Kochanie, babcia ma rację. Tata musi znaleźć inne miejsce na jakiś czas.
Wiedziałam, że to ją boli. Ale nie mogłam pozwolić, by historia się powtórzyła.
Wieczorem usiadłyśmy przy stole. Magda piła herbatę i patrzyła w okno.
— Mamo… czy ja zawsze będę wracać do ciebie z problemami? — zapytała nagle.
— Każdy czasem potrzebuje pomocy — odpowiedziałam łagodnie. — Ale musisz pomyśleć o sobie i o Zosi.
— A Krzysiek? — spytała cicho.
— On musi dorosnąć. I pokazać, że potrafi zadbać o rodzinę. Inaczej nigdy nie wyjdziecie z tego kołowrotka.
Magda zaczęła płakać. Przytuliłam ją mocno, jak wtedy gdy była małą dziewczynką i bała się burzy.
Następnego dnia Krzysiek przyszedł pod dom. Stał na deszczu, przemoczony do suchej nitki.
— Pani Aniu… — zaczął niepewnie. — Ja… ja wiem, że pani mnie nie chce tutaj. Ale ja kocham Magdę i Zosię. Proszę mi dać jeszcze jedną szansę.
Spojrzałam mu prosto w oczy.
— Krzysiek, ile razy mam ci jeszcze wierzyć? Ile razy mam patrzeć na łzy mojej córki?
Milczał przez chwilę, potem spuścił głowę.
— Znajdę coś… Przenocuję u kolegi z pracy. Ale będę przychodził do Zosi… Mogę?
Nie odpowiedziałam od razu. Widziałam w nim chłopca zagubionego w świecie dorosłych problemów.
— To zależy od Magdy — powiedziałam w końcu. — Ale pod moim dachem obowiązują moje zasady.
Wieczorem Magda długo rozmawiała przez telefon z Krzyśkiem. Słyszałam jej cichy płacz przez ścianę. Zosia tuliła się do mnie w łóżku i pytała:
— Babciu, dlaczego mama płacze?
Nie umiałam jej odpowiedzieć.
Dni mijały powoli. Magda zaczęła szukać pracy w okolicy, Zosia poszła do przedszkola. Krzysiek dzwonił codziennie, czasem przychodził pod dom z czekoladą dla córki. Ale Magda była coraz bardziej zamknięta w sobie.
Pewnego wieczoru usiadła naprzeciwko mnie przy stole.
— Mamo… czy ja zrobiłam dobrze? Czy powinnam była walczyć o rodzinę?
Patrzyłam na nią długo.
— Czasem trzeba wybrać siebie i dziecko ponad wszystko inne — powiedziałam cicho.
Magda skinęła głową, ale widziałam w jej oczach ból i tęsknotę za normalnością.
Czasem myślę: czy jestem złą matką? Czy mam prawo decydować o tym, kto może mieszkać pod moim dachem? Czy chroniąc córkę i wnuczkę przed Krzyśkiem, odbieram im szansę na rodzinne szczęście?
A może to właśnie jest miłość – trudna, wymagająca wyborów i poświęceń?
Czy wy też musieliście kiedyś postawić granicę bliskim? Jak poradziliście sobie z poczuciem winy?